Powoli zbliżamy się do połowy sezonu w Ligowiec Weekend, ale do końca piłkarskiej wiosny jeszcze długa droga. W minioną niedzielę faworycie nie mieli lekko. Zarówno Orlik Mokotów w Ekstraklasie, jak i WARRIORS-REAL w 1. Lidze, musieli się sporo namęczyć, by pokonać swoich przeciwników. Czyli, odpowiednio, Powiew Czarnobyla oraz FC REVIVAL. W najwyższej klasie rozgrywkowej za Orlikiem ustawił się peleton 3 drużyn (AZS PJATK, ERGO Technology & Services S.A. oraz Chwast Lotosu), spory ścisk w czubie tabeli jest też na pierwszym szczeblu. Zapraszamy na podsumowanie 4. kolejki Ligowiec Weekend!

 

W Ekstraklasie rozpoczęliśmy starciem Kokosów z AZS PJATK. Akademicy po bolesnej przegranej sprzed tygodnia na pewno chcieli się zrehabilitować. I udała im się ta sztuka, chociaż to Fioletowi już w 4 minucie za sprawą Jakuba Jaskota objęli prowadzenie. Nie minęło 120 sekund, gdy mieliśmy odpowiedź Cristiana Zalewskiego, a jeszcze przed upływem pierwszej części ten sam zawodnik po raz drugi wpisał się na listę strzelców i było 1:2. Niedługo po zmianie stron goście poprawili na 1:3, a na finiszu dowodzeni przez Zalewskiego wspieranego przez Tomka Bicza dorzucili jeszcze 2 sztuki, wygrali 1:5 i utrzymali się na 2. lokacie.

Wielkie emocje mieliśmy w konfrontacji Chwastu Lotosu z FC InterTeamem. Chociaż bukmacherzy nieco wyżej cenili akcje Biało-zielonych, goście postawili oponentom twarde warunki. Zaczęło się nieźle dla gospodarzy, bo po 11 minutach było 2:0 po trafieniach Macieja Michalskiego i Szymona Binkiewicza, ale Inter nie składał broni i cały czas próbował zmniejszyć dystans. Po pierwszej połowie było 4:2, ale tuż na początku drugiej FC IT dowodzeni przez Artema Cherkasa zbliżyli się na 4:3. W 37 minucie Chwast odskoczył na 5:3, ale zespół w białych koszulkach nie zamierzał odpuszczać. I pewnie udałoby się im wyrównać, gdyby nie kapitalna postawa golkipera Lucjana Barana, bohatera tego meczu. Finalnie jednak Chwast Lotosu skromnie pokonał FC InterTeam 5:4 i pozostał w czubie stawki.

Dużo działo się też w rywalizacji SND z ERGO Technology & Services S.A.. Do przerwy prowadzili gospodarze po kąśliwym strzale Radosława Tretiaka z 9 minuty, ale potem przez długi okres rezultat się nie zmieniał. Aż do 27 minuty. Wtedy to Antoni Predygier dał wyrównanie, a niedługo później było już 1:2 po uderzeniu Pawła Koziorka. W 36 minucie Marek Wójcik podwyższył na 1:3, ale na 7 minut przed ostatnim gwizdkiem Tretiak skompletował dublet i mieliśmy już tylko 2:3. Gdy do końca zostało trochę ponad 60 sekund najlepszy na placu Wójcik podał do Piotra Kalinowskiego, a ten bez trudu znalazł drogę do sieci. Ale po chwili załoga znad Dolinki odpowiedziała i zrobiło się 3:4. Finalnie ERGO dowiozło wygraną i zachowało swoje miejsce w top3.

 

Na zwieńczenie 4. serii zmagań obejrzeliśmy w akcji mistrza i wicemistrza z zeszłego sezonu, czyli Orlik Mokotów oraz Powiew Czarnobyla. Tu już w 3 minucie wynik otworzyli goście, ale dość szybko gospodarze doprowadzili do remisu z pomocą Macieja Mamli. Następnie Orlik długo bił głową w mur, co było też efektem świetnej dyspozycji bramkarza Konrada Jaworskiego. Lecz w 24 minucie gola do szatni zdobył Kamil Kwiatkowski, a po nieco ponad pół godziny gry znakomicie spisujący się tego dnia Mamla strzelił na 3:1. W 40 minucie Powiew za sprawą Piotra Stępniewskiego zmniejszył straty do 3:2, ale finał tego spotkania należał do obrońców tytułu. Orlik dowodzony przez Macieja Mamlę, Damiana Kędzierskiego i Jarka Tarwackiego wypunktował przeciwników i triumfował 6:2. I, rzecz jasna, pozostał na pozycji lidera.

 

Piłkawka vs FC TAURI 0:3 (w.o.)

Kokosy vs AZS PJATK 1:5

Chwast Lotosu vs FC InterTeam 5:4

SND vs ERGO Technology & Services S.A. 3:4

Orlik Mokotów vs Powiew Czarnobyla 6:2

https://www.ligowiec.pl/leagues/wiosna-2025-ligowiec-weekend/ekstraklasa

 

Przechodzimy do 1. Ligi, gdzie na otwarcie zobaczyliśmy potyczkę FC REVIVAL z WARRIORS-REAL. Pewniakiem do zgarnięcia pełnej puli była ekipa w czerwonych trykotach. Zwłaszcza że gospodarze mieli spore problemy kadrowe. Ale to błękitni już w początkowych sekundach wyszli na 1:0 za sprawą Tarasa Tuza. Po kwadransie wszystko wróciło do normy i zrobiło się 1:3, ale komanda rodem z Ukrainy nie poddawała się w 20 minucie było już tylko 2:3. Warriors odpowiedzieli trafieniem do szatni Macieja Ignaczewskiego i wydawało się, że będzie już z górki. Tymczasem Revival nie odpuszczał za sprawą duetu Vitalii Kondrenko – Mateusz Zawadzki zrobiło się 4:4. Lecz na finiszu niezawodny Mariusz Tryzybowicz wspierany przez Marcina Wasiuka i Roberta Wasiuka zrobili różnicę i w ostatecznym rozrachunku lider wygrał 4:6.

Zacięte zawody obejrzeliśmy też, gdy na boisku stawili się Niemłode Wilki oraz FC Oldboys. Goście rozpoczęli w najgorszy możliwy sposób, od czerwonej kartki, ale poradzili sobie w grze w osłabieniu, a po uzupełnieniu składu czekali na swoją szansę. I w 23 minucie udało się objąć prowadzenie z pomocą Quanga. Po chwili mieliśmy odpowiedź Pawła Marka i po pierwszej części mieliśmy 1:1. Gospodarze podkręcili tempo i w 34 minucie udokumentowali to bramką Pawła Marka. Nie minęło 120 sekund, gdy wyrównał Quang i było 2:2. Potem obie brygady miały swoje okazje, ale finalnie nic się już nie zmieniło, więc byliśmy tu świadkami podziału punktów.

W rywalizacji FC Saint z Krokietem Zeusa bukmacherzy wyżej cenili akcje gospodarzy i ta prognoza potwierdziła się w pełni. Debiutanci starali się, wykreowali sobie sporo sytuacji, ale skuteczność nie była ich sojusznikiem w tym starciu. Tego samego nie możemy powiedzieć o Świętych. Załoga z Wietnamu od samego startu konsekwentnie punktowali rywali, w czym prym wiódł zwłaszcza Quang. Napastnik gospodarzy aż 7-krotnie tego dnia wpisywał się na listę strzelców, dorzucając do tego okazałego dorobku jeszcze asystę. A pozostali zawodnicy FC Saint także prezentowali się świetnie, co w konsekwencji przyniosło efektowny triumf aż 11:2.

Zdecydowanie bardziej wyrównane widowisko stworzyli Corston Wankers oraz Gentlemen. W 12 minucie po pięknym uderzeniu Michała Wojtyńskiego było 0:1, ale niebiescy niemal natychmiast odpowiedzieli dubletem Mariusza Pajączkowskiego. W 17 minucie drużyna ze Stegien wyrównała, a tuż zmianie stron zadała 2 skuteczne ciosy i mieliśmy 2:4. Dżentelmeni nie byliby sobą, gdyby wypuścili prowadzenia i tak się stało podobnie. Wankers dogonili przeciwników w 35 minucie (4:4), a to zapowiadało emocje w końcówce. Lecz po raz kolejny Piotr Gołębiewski zrobił różnicę. W 37 minucie po raz drugi tego dnia znalazł drogę do sieci, a w 45 minucie skompletował hat-tricka, ustalając wynik na 4:6. Gentlemen zaliczyli 2 zwycięstwo z rzędu i zbliżyli się do top3.

Na zamknięcie 7. kolejki na murawie zameldowali się Służewiec, czyli jedyny zespół w stawce z kompletem oczek, oraz Cervinus. Team z Mokotowa był faworytem, ale dość powoli się rozkręcał. I do przerwy było skromne 1:0 po golu Piotra Pęksy. Ale w drugiej połowie gospodarze weszli na najbliższe obroty i na efekty nie trzeba było długo czekać. Już w 33 minucie było 3:0, a w 39 minucie Radek Tretiak podwyższył na 4:1. Bordowi odgryźli się w 45 minucie, ale w finale tego meczu gospodarze dorzucili jeszcze 2 bramki, co dało im przekonującą i w pełni zasłużoną victorię 6:1. Służewiec po tym rozstrzygnięciu pozostał wiceliderem, a to jest tym bardziej godne odnotowania, że ekipa ta rozegrała tylko 3 spotkania.

 

FC REVIVAL vs WARRIORS-REAL 4:6

Niemłode Wilki vs FC Oldboys 2:2

FC Saint vs Krokiet Zeusa 11:2

Corston Wankers vs Gentlemen 4:6

Służewiec vs Cervinus 6:1

https://www.ligowiec.pl/leagues/wiosna-2025-ligowiec-weekend/1-liga