Kończymy nasz cykl wiosennych podsumowań w Ligowcu Biznes mocnym uderzeniem, czyli Ekstraklasą. W najwyższej klasie rozgrywek w końcu dopiął swego Budimex, który w wielkim stylu sięgnął po mistrzostwo. Srebrne medale, podobnie jak zimą, przypadły ekipie Grospol.pl, a na trzecim stopniu podium stanęło rewelacyjne Radico. Całej medalowej trójce bijemy brawa i zapraszamy na podsumowanie sezonu w Ligowiec Biznes Ekstraklasa!

Jako pierwszy pod naszą lupę trafił złoty medalista, czyli Budimex. Ekipa Karola Krogulca bardzo długo czekała na to trofeum, ale w końcu się udało i mistrzowski wazon zasłużenie trafił w ich ręce. Zaczęło się od remisu 7:7 z ówczesnymi obrońcami tytułu Bobi-Redem. Było to naprawdę kapitalne, pełne emocji widowisko i mocny kandydat do miana meczu sezonu. Drużyna w czarno-żółtych trykotach tak naprawdę bliska była victorii, ale w ostatnich minutach tych zawodów Czerwoni wyrównali. Jednak od tego momentu Budimex już się nie mylił i wygrał wszystkie pozostałe osiem gier. Czasami były to spektakularne triumfy (jak rozbicie AZS 8:1 czy też Lingaro 8:2), zdarzały się starcia bez większej historii (jak 4:0 z PKO) ale zazwyczaj były to zwycięstwa w samej końcówce (jak na przykład w potyczkach z późniejszymi brązowymi medalistami Radico 2:1 czy też z wicemistrzem Grospolem 4:3). Stąd też śmiało można powiedzieć, że Karol Krogulec i spółka wyszarpali sobie to trofeum ciężką walką na całej długości i szerokości boiska, w każdym spotkaniu, od pierwszej do ostatniej minuty. I taki sukces smakuje najlepiej! Bohaterzy tej kampanii? Było ich kilku. Znakomicie prezentował się Tomek Kuchnio, wspomniany kapitan Karol, który strzelił wiele ważnych goli, nieustępliwy obrońca Sebastian Prządka albo golkiper Patryk Kieszkowski. Lecz tak naprawdę wszyscy zawodnicy Budimexu dołożyli cegiełkę do tego triumfu i za to należą im się wielkie gratulacje.
Oklaski też dla Grospol.pl za zajęcie drugiego miejsca na finiszu. To już drugi srebrny medal z rzędu dla tej utytułowanej załogi i oczywiście zawodnicy w niebieskich trykotach mogą odczuwać lekki niedosyt. Niemniej my bardziej zwracamy uwagę na powtarzalność, równą, stabilną formę i przede wszystkim to, że Grospol jest po prostu gwarancją wysokiego poziomu. Zresztą ich bilans tej wiosny, czyli siedem zwycięstw i ledwie dwie, minimalne porażki (z Budimeksem 3:4 i Barberianem 4:5) mówią same za siebie. Niebiescy potrafili wygrywać pewnie i efektownie (jak w starciach z PKO czy NFOŚiGW), zdarzało im się triumfować po zaciętych zawodach (jak w boju o podium w ostatnim meczu wiosennej kampanii z Bobi-Redem 4:3), ale nam najbardziej zaimponowali, rozbijając późniejszego brązowego medalistę Radico 6:0 po koncertowym występie. To tyle zespołowo. Indywidualnie świetną pracę wykonał niezawodny Marek Kołodziejczyk oraz Marcin Lutecki między słupkami. My wyróżnimy też bardzo skutecznego w tych rozgrywkach Piotra Litwińskiego oraz szefa obrony Dominika Skorżę, który gdyby miał tylko nieco więcej rozegranych spotkań, to byłby jednym z głównych kandydatów do MVP. Panowie, czapki z głów!
Na trzecim stopniu podium zameldowało się Radico i trzeba przyznać, że wiosna w ich wydaniu była wprost wyborna. Na inaugurację drużyna z Wietnamu po spektakularnym widowisku pokonała Barberian 3:2, potem po równie świetnych zawodach zremisowali z AZS WIT 4:4, a nastpęnie w kapitalnym stylu rozbili 8:3 obrońców tytułu Bobi-Red(desame.pl). Później wygrali kolejne trzy starcia (w tym derbowe, z FC Hanoi aż 7:1). Zatrzymali się dopiero na Budimexie, przegrywając nieznacznie 1:2 po golu w samej końcówce. Szanse na tytuł stracili w następnej serii gier, gdzie akurat trafił im się gorszy dzień, co skrzętnie wykorzystał Grospol. Niemniej załoga w żółtych koszulkach nam zaimponowała dynamicznym, ładnym dla oka ofensywnym futbolem i walką o każdy centymetr boiska. A w dodatku mieli w swoich barwach MVP sezonu wiosennego, czyli Tu Neymara, który strzelał, podawał, dryblował, słowem – był wszędzie. A do wsparcia miał też rewelacyjnego Quang Ngo, za którym także znakomita kampania. Pozostali zawodnicy także ciężko zapracowali na ten sukces, jakim był niewątpliwe brązowy medal i miejsce na pudle. Brawo!

Na czwartej lokacie, tuż za podium, uplasował się AZS WIT, czyli ekipa, której spotkania były gwarantem mocnych wrażeń. Wspomnimy tylko fenomenalny come-back w starciu z Radico (z 1:4 na 4:4), wygrane w końcówkach mecze z FC Hanoi i Barberianem (po 5:3), czy też prawdziwy rollercoaster z Bobi-Redem (8:7 po obfitym w emocje piłkarskim thrillerze). Słowem – jak AZS meldował się na placu, to nie było miejsca na nudę. Co prawda do medali odrobinę zabrakło, ale jeśli zatrzymają w składzie takich asów jak Karol Bujalski, Paweł Wąs, Arsen Oleksiv czy Łukasz Piotrowski, to jesienią mogą powalczyć o najwyższe cele. Według nas jest to jak najbardziej realny scenariusz i możemy śmiało się powiedzieć, że podium jest w ich zasięgu.
Dopiero piąte miejsce dla Bobi-Red (desame.pl) i musimy to traktować w kategorii małego rozczarowania. Mówimy tu o obrońcy tytułu, który ostatnio regularnie sięgał po złoto. Wiosną jednak Robert Basak i jego świta mieli za duże wahania formy. Owszem, jak mieli swój dzień, to nie było na nich mocnych (12:6 z NFOŚiGW czy 10:3 z PKO), ale trafiały im się tzw. wtopy (3:8 z Radico), czasem po prostu nieco pechowe porażki (7:8 z AZS czy 3:4 z Grospolem na finiszu sezonu). A zazwyczaj, jak zwyciężali, to w trudach. Lecz nadal pamiętamy, jak mocna to drużyna (w końcu to najskuteczniejsza ofensywa w lidze) i wiemy, że jesienią będą znowu groźni, bo z Erykiem Murawskim (najlepszym asystentem Ekstraklasy z 12 ostatnimi podaniami) czy Krzysztofem Mamlą w ataku wszystko jest możliwe
Na szóstej pozycji zameldował się Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. I ten wynik, jak na beniaminka, oceniamy bardzo wysoko. Dominik Szymański i jego ferajna zaczęli od triumfu 8:5 nad Lingaro, potem mierzyli się z ekipami ze ścisłego topu (Grospol, Bobi-Red i Budimex). I chociaż podjęli rękawice, to nie zdobyli kolejnych punktów. Następnie w świetnym stylu ograli Barberian 6:4, potem jeszcze wpadł im walkower i na koniec sezonu, już pewni utrzymania, pokonali po małym thrillerze 6:5 FC Hanoi. Oczywiście, pozycja w środku stawki mogła być nieco lepsza, ale czasem brakło doświadczenia. Dodamy jeszcze, że to w barwach NFOŚiGW mieliśmy możliwość oglądania króla strzelców wiosennych rozgrywek. Był nim niezawodny Mateusz Krajewski, który zdobył aż 20 bramek w Ekstraklasie. Gratulacje!
Barberian & Kolektyw Kreatywny dojechał do mety z siódmym wynikiem i tak uczciwie trzeba przyznać, że powinno być lepiej. Na inaugurację piłkarskiej wiosny po twardej batalii ulegli późniejszemu brązowemu medaliście Radico, ale później Barbarzyńcy zgarnęli trzy „skalpy” z rzędu (8:2 z Hanoi, 6:0 z Lingaro i 4:0 z PKO). I gdy wydawało się, że powalczą o podium, to przegrali trzy kolejne spotkania (chociaż nieznacznie). W kolejnym meczu Barberian znowu zaskoczył, pokonując Grospol 5:4, odbierając rywalom szanse na złoto. I na koniec po fantastycznym boju przegrali z nowo koronowanym mistrzem Budimexem 4:5. Czyli, jak widać, potencjał jest, by ugrać coś więcej, ale brakowało ustabilizowania formy. Indywidualnie wielkie brawa należą się Marcinowi Wiśniewskiemu, najlepszemu bramkarzowi ligi, oraz Mariuszowi Wojciechowskiemu, trzeciej strzelbie Ekstraklasy.
Tuż nad kreską znaleźli się Lingaro. Fioletowi, po powrocie do Ligowca, wystartowali w zmienionym składzie i na początku im wyjątkowo nie szło. Pierwszych siedem spotkań przegrali i wydawało się, że zlecą z ligi z hukiem. Czasem brakowało zgrania, szwankowała gra w obronie (stąd wysokie porażki Grospolem czy Radico), a zdarzało się, że porażki przychodziły po zaciętych bojach. Jednak Lingaro nie składali broni i na finiszu najpierw pokonali po dramatycznym spotkaniu PKO 6:5, a w ostatniej kolejce Hanoi oddało im walkowera i drużyna w fioletowych strojach nieco szczęśliwie, utrzymała się na tym poziomie rozgrywkowym, w czym spora zasługa Mateusza Zasikowskiego i Michała Woltera.
Dziewiątą, spadkową lokatę zajęło PKO BP Finat. Zespół Mariusza Golęby to co prawda beniaminek, ale znający smak Ekstraklasy, a dodatkowo posiadający doświadczoną i najeżoną indywidualnościami, jak Adam Biegaj czy Łukasz Brzeszcz, kadrę. A jednak im nie wyszło. Co szwankowało najbardziej? Skuteczność, tylko 24 gole na koncie tej drużyny to wynik poniżej oczekiwań. Jeszcze początek sezonu był w miarę ok, po trzech kolejkach mieli cztery oczka (wygrana 8:4 z mocnym AZS i remis 3:3 z Hanoi), ale potem, już do końca, były same porażki. Czasem pechowe, ale zazwyczaj PKO po prostu odstawało od rywali. Stąd też końcowy rezultat był taki, a nie inny i w kolejnym sezonie drużynę będziemy oglądać w niższej lidze.
I jako ostatni finiszowali zawodnicy FC Hanoi. Drużynie rodem z Wietnamu ten sezon poprostu nie wyszedł, co podkreśla fakt, że zdobyli tylko punkt po remisie 3:3 z PKO. Kilka razy przegrali minimalnie (jak z Bobi-Red 4:5 czy też z NFOŚiGW), nie odstawali też w starciach z AZS WIT czy Grospolem, ale przytrafiały im się też poważne wpadki (wysoka porażka z Barberianem). I jeszcze na koniec mogli uratować Ekstraklasę, wystarczyło ograć Lingaro, ale zawodnicy niestety oddali walkowera. A szkoda, bo jbyliśmy ciekawi tej konfrontacji i zawsze wolimy jak punkty rozdawane są na boisku. I chociaż FC Hanoi było „czerwoną latarnią” ligi, to docenimy Mario, który robił, co mógł, by jego zespół się utrzymał.

Na sam koniec chcieliśmy serdecznie podziękować wszystkim ekipom, które grały z nami wiosną w Ekstraklasie. Poziom był wysoki, emocji mieliśmy co niemiara, efektownych goli i bramkarskich robinsonad nie brakowało, spektakularnych widowisk obejrzeliśmy od groma, słowem – to była prawdziwa Ekstraklasa w Waszym wydaniu. Gratulujemy ponownie wszystkim wyróżnionym zawodnikom i zespołom i mamy nadzieję, że widzimy się niebawem na zielonej murawie przy ulicy Piaseczyńskiej!