Rozgrywki wiosenne w Ligowiec Biznes przeszły do historii, czas więc zatem na małe podsumowanie tego co wydarzyło się podczas trzech miesięcy na boiskach przy Piaseczyńskiej. Na pierwszy ogień pójdą zmagania na poziomie II Ligi, gdzie od początku do końca trwała zażarta rywalizacja o najważniejsze trofeum, jak i pozostałe miejsca w strefie medalowej. Finalnie najlepsza okazała ekipa Plusa, która w świetnym stylu sięgnęła po mistrzowski tytuł. Tuż za nimi uplasował się Aurovitas, a skład podium uzupełnił DSV. Całej trójce medalistów serdecznie gratulujemy i zapraszamy na podsumowanie drugoligowego sezonu w Ligowiec Biznes!

Podsumowanie wiosennych zmagań przy Piaseczyńskiej zaczniemy, rzecz jasna, od mistrza. Tym została drużyna Plusa, która przez niemal cały sezon grała bezbłędnie. Ekipa w błękitnych trykotach rozgrywki zaczęła wybornie, bo od pięciu zwycięstw z rzędu (w tym efektowne triumfy z Henkel Polska 9:3 czy 9:1 z NASK United). W piątym meczu co prawda męczyli się z ProService Finteco, ale finalnie byli górą po bardzo zaciętym boju zakończonym przy stanie 2:1. Następnie Plus dość nieoczekiwanie stracił pierwsze punkty po remisie z Dun & Bradstreet 4:4, ale szybko powrócił na dobre tory zgarniając w kolejnych trzech grach komplet oczek, nie tracąc przy tym żadnego gola. Co zapewniło im złoto na kolejkę przed końcem. W ostatnim starciu, z późniejszym wicemistrzem Aurovitas, pewni już mistrza Błękitni po raz pierwszy przegrali 4:5, ale co nie zmienia faktu, że za nimi doskonała kampania zwieńczona głównym trofeum i awansem do I Ligi. Nie byłoby tego sukcesu, gdyby nie Jan Pobocha, król strzelców (wraz z innym zawodnikiem) z dorobkiem 18 goli i w dodatku MVP II Ligi. Na pochwały zasłużył też twardo grający obrońca Cezary Śledziak, golkiper Piotr Zduński czy też Andrzej Pobocha, ale tak naprawdę cały zespół Plusa zasłużył na wielkie brawa i uznanie!
Tuż za nimi uplasował się Aurovitas. Po słabiutkim sezonie zimowym ekipa w granatowych trykotach zrehabilitowała się w kapitalny sposób, sięgając po srebrne medale, tracąc tylko jedno oczko do mistrza Plusa. I jako jedyni ich ogrywając, na samym finiszu piłkarskiej wiosny po świetnym i pełnym emocji widowisku zakończonym wynikiem 5:4. Sam start rozgrywek w wykonaniu Roberta Warakomskiego i jego świty był bardzo dobry, cztery pewne wygrane z rzędu tego najlepszym dowodem. Potem jednak przyszła porażka z późniejszymi brązowymi medalistami DSV, ale szybko Granatowi powrócili na zwycięski szklak, pokonując ProService Finteco 7:5 i Henkel Polska 9:4. Następnie dość niespodziewanie przegrali z debiutantami z Piekarni Grzybki i wydawało się, że awans może im uciec. Jednak w przedostatniej kolejce Aurovitas był lepszy od NASK United, a w ostatnim wiosennym spotkaniu, o czym wspominaliśmy wyżej, znalazł sposób na Plusa i dzięki temu wicemistrzostwo stało się faktem. Zespół w granatowych barwach był najskuteczniejszą załogą w całej stawce i wielka w tym zasługa Króla Strzelców Michała Winiarskiego (18 trafień), którego wspomagali Robert Warakomski, Kacper Jackiewicz, Marek Kasprowicz i pozostali zawodnicy. Czapki z głów, Panowie!
Wielkie uznanie należy się też dla zawodników DSV, którzy zajęli ostatni stopień na pudle. Start rozgrywek był wyjątkowo nieudany (porażka 0:5 z ProSerfice Finteco), ale zespół w białych koszulkach szybko się podniósł, wygrywając trzy kolejne potyczki. Potem przyszedł remis 1:1 z jedną z rewelacji sezonu, Piekarnią Grzybki, a następnie DSV po fenomenalnym występie pokonali późniejszego wicemistrza Aurovitas 5:3. Tydzień później rozbili 12:1 AAT Systemy Bezpieczeństwa, ale w konfrontacji z Plusem, już nie dali rady. Niemniej udało im się sięgnąć po brąz, gdyż już do końca wiosennej kampanii nie mylili się. DSV miało kilku bohaterów. Dawid Wichowski, chociaż zagrał tylko pięć spotkań, to zanotował świetne liczby, bardzo dobrze prezentował się duet Marcin Bittel – Piotr Smoluch, warto też docenić postawę Marcina Dobrowolskiego. Zresztą każdy z zawodników dołożył tu swoją cegiełkę do sukcesu, jakim był brązowy medal. Brawo!

Tuż za podium wylądowało ProService Finteco. Łukasz Zalewski i jego ferajna wystartowali z wysokiego C, gromiąc Aldesę 10:0 i DSV (brązowego medalistę na finiszu) 5:0. Później jednak zostali zatrzymani przez Piekarnię Grzybki (2:4), co szybko sobie odbili w następnej kolejce, wygrywając z w dramatycznych okolicznościach z Wilkami Południa 3:2 (chociaż przegrywali już 0:2!). Potem przyszła gorsza seria, gdzie przegrali z Plusem, Aurovitasem i Dun & Bradstreet. I być może dlatego zabrakło im nieco punktów do medalu, ale końcówka sezonu w ich wykonaniu była znakomita, gdy zdobyli dziewięć oczek na dziewięć możliwych. To tyle zespołowo, czas na wyróżnienia indywidualne. Na pewno na wielkie brawa zasłużył kapitan Łukasz Zalewski, za triumf w klasyfikacji za najlepszego asystenta (12 ostatnich podań), znakomita kampania też za Markiem Maliszewskim, ale pozostali zawodnicy także dobrze się spisali. Jeśli ProService Finteco ustabilizuje formę, to jesienią będą groźni.
Piąte miejsce na koniec dla Piekarni Grzybki to naprawdę świetny rezultat jak na debiutanta. Piekarze pokazali wiosną, że mają szeroką, silną i wyrównaną kadrę, w której wyróżniali się tacy zawodnicy jak Bartłomiej Łojszczyk, Sławomir Bienias czy też najlepszy bramkarz II Ligi Norbert Skórski. Do tego drużyna w białych koszulkach potrafiła sprawić niespodzianki, pokonując późniejszych wicemistrzów Aurovitas 4:2 czy remisując z brązowymi medalistami DSV. Górą też byli w starciu z bardzo mocnym ProService Finteco (4:2). A jak Piekarnia przegrywała, to zazwyczaj nieznacznie (2:3 z Wilkami i NASK), a jedyna wyższa porażka, 0:3, miała miejsce tylko z mistrzem Plusem, ale po walce. Zdarzało im się nawet rozbić rywala (pamiętne 12:0 z AAT). Innymi słowy, debiut Piekarni Grzybki w Ligowcu był na 5. Brawo i oby tak dalej.
Na szóstek lokacie zameldowali się Dun & Bradstreet i możemy tu jednak mówić o małym rozczarowaniu, gdyż drużyna Andrzej Osiński była jednym z kandydatów do miejsca na pudle. Niebiescy zaczęli wybornie, od wysokiego zwycięstwa 8:1 z NASK, by za tydzień wyraźnie przegrać z Aurovitas 1:7. I tak przez cały sezon drużuna grała w kratkę, przeplatając dobre występy (remis 4:4 z późniejszym mistrzem Plusem albo 5:2 z ProService) z gorszymi (porażki z Wilkami albo z DSV). I właśnie to sinuoidalna forma tej załogi sprawiła, że nie załapali się do TOP3, ale na pewno nie możemy narzekać na dyspozycję takich zawodników jak Daniel Sadowski, Przemek Pogoda czy Paweł Kietla, za którymi udana wiosna.
Jako siódmi finiszowali Wilki Południa. Team w czarnych koszulkach, poza dwoma wyraźnymi porażkami z załogami z TOP2 (Plusem i Aurovitas), w zasadzie w każdym meczu toczyli wyrównane boje. Czasem wygrywali (2:1 z D&B czy 3:2 z Piekarnią), czasem były to minimalne przegrane (2:3 z ProService czy NASK). Zatem, gdyby Wilki mieli nieco więcej szczęścia, to miejsce mogłoby być lepsze. Na pewno zapamiętamy też niecodzienną sytuację w szóstkach, czyli bezbramkowy remis z AAT, no i rzecz jasna musimy pochwalić niezawodnych Pawła Gwoździa oraz Piotra Granicznego, którzy byli wyróżniającymi się postaciami swojego zespołu.
Ósmy NASK United wiosną zanotował poważny falstart, trzy wysokie porażki w czterech grach (ich sytuację uratował walkower od Aldesy), ale potem ekipa, w której prym wiedzie Jan Zgorzelski odbiła się i zwyciężyła trzy spotkania z rzędu (3:2 z Wilkami i z Piekarnią oraz 4:1 z AAT). W każdej z tych potyczek Zgorzelski zaliczał hat-tricka, co jest wyczynwem godnym odnotowania. Lecz potem do końca rozgrywek NASK już nie punktował i starczyło to maksymalnie na ósme miejsce. Co na pewno jest dla nich wynikiem nieco poniżej ich oczekiwań.
Tylko trzy wygrane przez cały sezon (walkower z Aldesą, 6:1 z AAT i 4:2 z NASK) oraz dziewiąta lokata to spore rozczarowanie dla tak doświadczonej załogi jak Henkel Polska. Na pewno wpływ na to miały liczne problemy kadrowe, stąd też ich pozycja na koniec była taka, a nie inna. Jednak z pewnością trzon drużyny nie zawiódł. Krzysztof Sutkowski czy też Grzegorz Ciesielski już tradycyjnie byli mocnymi punktami drużyny. Niemniej, od Henkela trzeba wymagać więcej i tak też czynimy.
AAT Systemy Bezpieczeństwa względem zimy zanotowali mały progres (wtedy trzy, teraz cztery punkty na koniec), lecz trzeba też pamiętać, że jedyne ich zwycięstwo było walkowerem. Tak to na boisku udało im się zdobyć jedno oczko po pamiętnym bezbramkowym remisie z Wilkami Południa!. Po za tym AAT przegrywali i to zazwyczaj wysoko, chociaż my docenimy ich postawę w starciach z wicemistrzem Aurovitas (5:8) czy też minimalną porażkę z mocnym ProService Finteco (1:2). Na mały plus zasłużył też duet Marcin Zegarowski – Rafał Drewnik, a drużyna kończy wiosenny sezon na dziesiątym miejscu.
Niestety ostatnia w tabeli Aldesa po wysokiej porażce 0:10 z ProService Finteco z powodu problemów kadrowych zrezygnowała z dalszej gry i ich pozostałe mecze zostały zweryfikowane jako walkowery dla przeciwników. A szkoda! Czekamy na ponowne ich mecze przy Piaseczyńskiej. 

To tyle jeśli chodzi o podsumowanie tego co działo się od kwietnia do końca czerwca. Na sam koniec chcieliśmy podziękować, że byliście z nami razem w tym wiosennym sezonie. To była piłkarska wiosna pełen wrażeń i to Wasza zasługa! Oczywiście wszystkim wyróżnionym, czy to indywidualnie, czy drużynowo, gratulujemy, bo jest za co, ale i doceniamy poziom sportowy reszty stawki, bo był naprawdę wysoki. Jeszcze raz dziękujemy i mamy nadzieję, że widzimy się niebawem na boisku!