Podsumowanie jesiennych rozgrywek i „szóstkowych” wyróżnień w Ligowiec Biznes za nami, także czas i pora na streszczenie tego co działo się na boiskach weekendowych. Na pierwszy ogień zabierzemy się za II Ligę, która jako pierwsza przedstawiła nam mistrzowski zespół. Została nim ekipa Sielce Squad, pod kierownictwem Piotrka, która w świetnym stylu sięgnęła po mistrzowski wazon. Tuż za nimi uplasowało się ciekawie grające ESFT Warszawa, a skład podium uzupełnili zawodnicy TSP Szatańskie Pęto. Całej trójce medalistów serdecznie gratulujemy i zapraszamy na podsumowanie drugoligowego jesiennego sezonu Ligowiec Weekend!

Tradycyjnie zaczniemy od mistrzowskiej drużyny. Sielce Squad, bo o nich mowa, wejście w sezon mieli mizerne. Już w pierwszej kolejce zaliczyli potknięcie (1:6 z TT Nghe Tinh FC), które było lekcją, którą szybko odrobili. Wzmocnieni i waleczni przystąpili do pozostałych meczów, choć niektórzy twierdzili, że: „z taką grą to po co my tu się zapisywaliśmy?”. Od kolejnego tygodnia rozpoczęli gromadzenie punktów. Kalendarz tak im się ułożył, że po kolejnych dwóch meczach mieli na liście pozostałych medalistów, 6 punktów i odmienne podejście do zawodów. Zawsze ambitni, czujni i obserwujący pozostałych rywali. To zapewne stało się podwaliną pod końcowy sukces, który nakręcany był zespołowością. Ale swoje dał Majda, Lepianka, Polkowski czy ostoja bramki Ryński. Pewnie kroczyli przez rozgrywki i trudno wskazać czy mieli jakieś obawy o końcowy sukces (po za tymi podczas pierwszego meczu). A ten okazał się okazały. Mistrzowski tron drugoligowych zmagań przypieczętowali okazałym zwycięstwem z Internazionale 13:1. Gratulacje Panowie!
Na drugim miejscu zameldowała się drużyna ESFT Warszawa, która na swoim koncie zgromadziła najwięcej strzelonych bramek (62). Główna w tym zasługa Adriana Wrony, którego zdobyte bramki doprowadziły do korony króla strzelców (22 bramki). Tego sukcesu nie było bez kolegów, którzy dawali wsparcie i potrafili stworzyć sytuacje pod bramkami rywali. Dwie przegrane w sezonie, z Sielce Squad i TSP Szatańskie Pęto, szalony mecz z Nam Dinh oraz wyśmienita końcówka w pojedynku z Gringo dało im srebro. Trzeba podkreślić, że drużyna zbudowana została pod ligę, w ekspresowym czasie i mimo to charaktery się zgrały i pokazali wspólnie że chcieć to móc. Po za Adrianem warto było patrzeć na grę Konwerskiego, swoje pokazał Poseniak, ale i pozostali gracze wnieśli swoją cegiełkę do sukcesu. Wielkie brawa.
Miejsce na podium uzupełnia TSP Szalone Pęto, które odważnie weszło w jesienny sezon Ligowca, pokonując The Villę i Nam Dinh. W trzecim meczu, po dość ciekawej rywalizacji ulegli, jak się później okazało, przyszłym mistrzom. To był chyba ważny moment rozgrywek, ale ekipa gdzie ton grze nadawał duet Gronczewski-Andrulewicz, punktowała dalej i w dalszej części sezonu ulegli na boisku Gringo (4:5) i poza boiskiem z Internazionale (oddając mecz walkowerem). Gdyby, któryś z tych meczów zakończyli victorią, to mieli by szansę na wyższą lokatę, a tak w inauguracyjnym sezonie sympatyczna grupa piłkarzy pokazała kawałek dobrego futbolu, co zaowocowało premiowanym miejscem.

Tuż za podium Nam Dinh. Ekipa z Wietnamu bezpośrednim meczem przegrała medale, choć gdyby w meczu z ESFT (6:7) nie zagrali bojaźliwie, czy z TSP (4:5) nie dali pozbawić się remisu, to dziś cieszyli by się z medalowej pozycji. To pokazuje, że drużyna potrafi walczyć z najlepszymi i ma potencjał. Jednak nic nie stoi na przeszkodzie by zimą wznieść się choćby o jedną lokatę wyżej. A na to mają możliwości. Trung, nie dość że celnie trafia do siatki, to jeszcze potrafi dobrymi podaniami otworzyć kolegom drogę do bramki. Dobrze prezentowali się także Houng i Tran Duc, choć warto podkreślić, że cały team walczył i był ciężkim rywalem na boisku.
Kolejne miejsce należy do Gringo. Ekipa Gołębia zdecydowanie weszła w nasze rozgrywki, pokonując 7:0 Widmo Awansu oraz 5:1 The Villa. Następnie wyhamowali na dwóch drużynach rodem z Wietnamu. Choć grali dobrze to zremisowali z TT oraz ulegli wspomnianym wyżej Nam Dinh. Odrodzenie przyszło w meczu z TSP, jednak w meczu z Internazionale nie będą (my również) dobrze wspominać. Po za boiskowe sprawy mogły i zapewne miały odbicie w dwóch ostatnich meczach jakie rozegrali jesienią. W meczu na „szczycie” ulegli Sielce Squad (5:8) choć do 37 minuty remisowali i mieli możliwość przerwać passę późniejszych mistrzów. Jednak błędy w obronie pokrzyżowały plany, a do tego w meczu z ESFT nie potrafili wykorzystać prowadzenia 5:2 i ostatecznie przegrali 5:7. Tym samym zamknęli sobie drogę do medali.
Szóste miejsce, dla kolejnego debiutanta w Ligowcu, czyli dla Widmo Awansu. Widmo zaczęło przygodę na Piaseczyńskiej od pechowej przegranej (5:6), lecz w drugim meczu porażka 0:7 z Gringo była ciężka do udźwignięcia. Punkty na ich koncie pojawiły się w 3 kolejce i to w komplecie, ale późniejsze gry, mimo chęci i umiejętności nie poszły po ich myśli. Przegrali zarówno z Sielce Squad jak i TSP, tutaj tylko 2:3, oraz w przed ostatniej kolejce z ESFT (2:6). Stan konta poprawili zwycięskimi meczami z The Villą jak i z Internazionale na zakończenie sezonu. Indywidualne wyróżnienie należy się Hovhannisvanowi, który strzelał i podawał, ale to było za mało na wyższą lokatę drużynową.
Siódmy na koniec sezonu jest Internazionale i jak na swój debiut przy Piaseczyńskiej, to można uznać wynik za dobry. Mógł być lepszy, ale początek mieli dość słaby, dwa mecze w których przyjęli po 10 bramek. Ale już w trzecim ich meczu mogli świętować zwycięstwo i to dało tej sympatycznej ekipie motywację do lepszej gry. I tak też było w meczu z Gringo, który po 25 minutach została przerwany, a na tablicy widniał wynik 2:3. Gdyby nie to nie wiadomo jak potoczyły by się dalsze losy w tym oraz pozostałych meczach. Kolejne mecze nic wielkiego nie pokazały, bo dały drużynie Kacpra tylko 4 punkty, w tym remis z najsłabszą The Villą oraz komplet punktów osiągnięty walkowerem. Resztę przemilczamy, bo wolimy wyróżnić Janu oraz Tomka, którzy potrafili wskrzesić w ekipę siłę i wolę walki.
Za nimi na 9 miejscu TT Nghe Tinh FC. I tutaj widać było, że w miarę jak skład się wykruszał to i drużyna traciła na mocy. Od początku waleczni i mocnym akcentem weszli w jesienne rozgrywki. Pokonali znacząco przyszłych mistrzów Sielce Squad 6:1, a jak się później okazało, byli jedynymi, którzy tego dokonali. Brawo! Późniejszy sukces z The Villa (10:3) i remis z Gringo skompletował wszystkie punkty tego sezonu, a dopiero byliśmy na jedo półmetku. Pozostałe spotkania jakie grali, nie były szczęśliwe i to co podkreśliliśmy wyżej, drużyna miała problemy kadrowe i to rzuciło blask na ich osiągnięcia. Liderem drużyny był Hiep Pham, 6 goli i 5 asyst, a pozostali zawodnicy mogli być skuteczniejsi, lecz nie wyszło jak zaplanowali.
Ostatnimi z grających w tym sezonie byli już wspomniani zawodnicy The Villa. Ekipa Joe największy problem miała ze skompletowaniem składu. Jeszcze większy niż w TT, co było dość zauważalne i miało odzwierciedlenie w wynikach jakie ugrali. Pierwsze i jedyny punkty, a dokładniej punkt, zdobyli w ostatnim swoim pojedynku tej jesieni. 1:1 z Internazionale było taką małą osłodą tego sezonu dla ich kapitana. I nie ma co się dziwić, że mieli najsłabszą obronę, jak grywali w okrojonym składzie, ale jednak walczyli. Może przerwa zimowa zmobilizuje ekipę i postarają się wzmocnić i ustatkować team, tak by namieszać w rozgrywkach. Tego im życzymy.
Niestety ostatnia drużyna, jaka miała uzupełnić drugoligową tabelę ochoczo zapisała się do jesiennych zmagań, po czym w sposób niezbyt kulturalny i nie zrozumiały dla nas zrezygnowała z pojawiania się przy Piaseczyńskiej. Pokazali się z niezbyt dobrej strony, dlatego też i my nie zamierzamy wskazywać nawet z samej nazwy któż to taki był!

Jeżeli chodzi o indywidualne poczynania zawodników to najlepszym strzelcem został wspomniany już Adrian Wrona z ESFT Warszawa. 22 trafieniami zdeklasował rywali na tym poziomie rozgrywek i co ważne, do tego dołożył jeszcze tytuł asystenta. Jego 12 podań otworzyło drogę do bramki rywali, a jego drużynie dało II miejsce. Tytuł asystenta Adrian dzieli z Trungiem z Nam Dinh. Bramkarzem sezonu został Paweł Dudziński z Widmo Awansu. Swoją dobrą postawą między słupkami pokazał klasę, która odzwierciedlenie ma w łącznej nocie – 7,6. A do kogo trafia tytuł najlepszego zawodnika? Nie mogło być inaczej. Adrian Wrona, najlepszy strzelec, jeden z dwóch najlepiej podających i źródło napędowe ESFT. Wszystkim składamy gratulacje!

To tyle jeśli chodzi o podsumowanie rywalizacji z drugoligowych boisk Ligowca Weekend. Na sam koniec chcieliśmy podziękować, że byliście z nami razem w tym sezonie. To była piłkarska jesień w której dużo się działo i to Wasza zasługa! Oczywiście wszystkim wyróżnionym, czy to indywidualnie, czy drużynowo, gratulujemy, bo jest za co, ale i doceniamy poziom sportowy reszty stawki. Jeszcze raz dziękujemy i mamy nadzieję, że widzimy się zimą na boiskach przy Piaseczyńskiej!

Jeżeli są jeszcze chętni by dołączyć do zmagań w zimowej kampanii Ligowca, w tygodniu czy też w weekend, to serdecznia zapraszamy. Ostatnie wolne miejsca czekają, także zapraszamy do kontaktu i po większą dawkę informacji 

tel. 𝟱𝟭𝟰-𝟰𝟰𝟰-𝟬𝟭𝟬
𝗸𝗼𝗻𝘁𝗮𝗸𝘁@𝗹𝗶𝗴𝗼𝘄𝗶𝗲𝗰.𝗽𝗹

Dołącz do nas i poczuj sportowe emocje przy Piaseczyńskiej.