Podsumowanie sezonu – II Liga w Ligowiec Biznes!

Zmierzając dalej z podsumowaniami jesiennych rozgrywek teraz przyszła pora na kilka słów o rywalizacji w II Lidze biznesu. Na boiskach przy ulicy Piaseczyńskiej od początku toczył się pasjonujący bój, a ton grze nadawały dwie znakomite drużyny. Finalnie najcenniejsze trofeum trafiło do gabloty Piekarni Grzybki, która niewielką różnicą bramek wyprzedziła PJM. Na trzecim stopniu podium zaś zameldowała się ekipa ProService Finteco. Całemu top3 serdecznie gratulujemy i zapraszamy na podsumowanie sezonu na drugim szczeblu w Ligowiec Biznes!

Jak napisaliśmy we wstępie, po mistrzowski wazon sięgnęła Piekarnia Grzybki, która dosłownie o włos wyprzedziła drugi w stawce PJM. Piekarze od samego startu rozgrywek szli jak burza. Na dzień dobry po dość zaciętym meczu pokonali Lagardere 6:4, potem gładko ograli DSV 11:1, RZGD 9:1 i Dun&Bradstreet 5:1, by następnie zwyciężyć 6:4 z ProService Finteco. Później przyszły triumfy z JAKON-em 4:0 oraz (co istotne) walkower z zamykającymi stawkę TT Nghe Tinh FC. W swoim ósmym meczu Piekarze mogli sięgnąć już po złoto, ale trzeba było „tylko” być lepszym od również niepokonanego w tym sezonie PJM. Zawodnicy Piekarni byli bliscy tej sztuki, gdyż prowadzili już 4:1, ale zesół w żółtych trykotach zanotował niesamowity come-back i rzutem na taśmę doprowadził do remisu 4:4. W kolejnym tygodniu główny konkurent Piekarni, PJM, zdołał nadrobić ligowe zaległości i dzięki większej liczbie strzelonych bramek wyprzedził rywali w tabeli. PG przed swoim ostatnim starciem mieli świadomość, że muszą wygrać jak najwyżej z Avengersami. Drużyna w biało-pomarańczowych trykotach sumiennie wykonała swój obowiązek, zwyciężając 12:2. Piłka była teraz po stronie PJM, którzy to z kolei musieli nadrobić 6 trafień (co najmniej), by zgarnąć mistrzostwo. Istniał też scenariusz, że obie załogi ukończą jesienne zmagania z równą liczbą punktów, z takim samym bilansem goli (tyle samo strzelonych, tyle samo straconych) i, jak pamiętamy, remisem w bezpośredniej rywalizacji. W takiej sytuacji o wszystkim by decydowała dodatkowa potyczka między oboma zainteresowanymi zespołami. Tak się jednak nie stało, gdyż tym razem to PJM otrzymali walkowera. Zatem szampana za zdobycie tytułu mogła otworzyć Piekarnia Grzybki. Nie byłoby tego sukcesu bezdyskusyjnie bez najlepszego w ich szeregach Kamila Wróbla, który w cuglach sięgnął po tytuł najskuteczniejszego snajpera (24-krotnie wpisując się na listę strzelców) i został wybrany MVP jesiennego sezonu. Kamil czarował strzałami z wolnych, efektownymi dryblingami, ale też ostatnimi podaniami potrafił otworzyć kolegom drogę do bramki rywali (był drugi w klasyfikacji króla asyst). Nie możemy też zapomnieć o Marcinie Roguskiem, który notował świetne liczby z przodu , dbając również o obronę, o wszędobylskich Krystianie Pietrasiku, Grzegorzu Koziku czy też Piotrze Pazińskim, ale tak naprawdę każdy z zawodników "dał do pieca" w tej kampanii. A to przyniosło im złote medale. Brawo Panowie!
Oklaski należą się też rzecz jasna wspomnianemu PJM, finuszującemu na drugiej pozycji. O okolicznościach, w jakich Karol Bujalski i jego świta sięgnęli po wicemistrzostwo, pisaliśmy obszernie w akapicie wyżej, więc tu nie będziemy się powtarzać. Skupimy się bardziej na przebiegu sezonu w ich wykonaniu. PJM rozpoczęli sezon najpóźniej i rozkręcali się powoli. Zaczęli od zwycięstw z Avengers 7:5 i 2:1 z JAKON-em (po naprawdę zaciętych bojach), ale potem ruszyli pełną parą. Efektowne wygrane z Dun&Bradstreet 9:0 czy 13:3 z TT Nghe Tinh FC oraz 7:3 z późniejszymi medalistami ProServicem sprawiły, że Żółci zaczęli być wymieniani jako jedni z głównych faworytów do tytułu. W ich szóstym meczu (a dla przeciwników, przedostatnim) mierzyli się z liderującą Piekarnią Grzybki. gdzie przegrywali tu już 1:4, ale w samej końcówce zdołali doprowadzić do remisu i mistrzostwo pozostawało sprawą otwartą. Karol Bujalski et consortes nadrobili w następnych dwóch spotkaniach ligowe zaległości (pokonując Lagardere 9:1 oraz RZGD 3:0) i po raz pierwszy w tym sezonie wyszli na prowadzenie w ligowej tabeli. Jednak Piekarnia w ostatniej kolejce wysoko triumfowała z Avengersami, a PJM nie dostali szansy by wyprzedzić ich pod kątem zdobytych bramek i na otarcie łez pozostało srebro oraz awans. Będziemy pamiętali jednak, że brygada w żółtych koszulkach prezentował się jesienią jako bardzo zgranych kolektyw z szeroką i naprawdę mocną kadrą najeżoną indywidualnościami. Takimi jak Karol Bujalski (król asyst z 17 ostatnimi podaniami), snajper Daniel Gańko, najlepszy bramkarz na drugim froncie Michał Białowąs, Mateusz Mazurek, Sasza Ramaszka czy Rafał Charkiewicz. Bijemy brawo za wyniki i gratulujemy srebra!
Skład podium uzupełnili ProService Finteco, którym także należy się duże uznanie. Łukasz Zalewski i spółka prezentowali się jesienią naprawdę solidnie. Po pierwszych trzech grach z (co się później okazało) niżej notowanymi rywalami mieli na koncie siedem oczek (remis z Avengers 3:3 był małą wpadką). Następnie przyszła porażka 4:6 z Piekarnią Grzybki, w której nieco przespali pierwszą połowę, czym pozbawili się szansy by powalczyć o coś więcej. W następnej kolejce Niebiescy rozbili DSV 5:0, z PJM w kolejnym tygodniu nie dali rady, ale szybko sobie to odbili, pokonując JAKON 4:1. W ostatniej serii gier ProService miał do rozegrania dwa mecze, z Lagardere i z Dun&Bradstreet, i to drugie starcie miało zadecydować o brązowym medalu. Z Lagardere przez sporą nieskuteczność zanotowali porażkę, ale na finiszu sezonu Łukasz Zalewski z kolegami nie zawiedli i po koncertowym występie zwyciężyli z Dun&Bradstreet 5:1. Co jak wiemy, dało im trzecie miejsce na pudle. Indywidualne wyróżnienia? Na pewno wspomniany Łukasz Zalewski, który swoimi potężnymi strzałami z dystansu nie dawał spokoju licznym bramkarzom, jak zwykle skuteczny Marek Maliszewski czy też Konrad Szczechowicz, ale tak naprawdę wszyscy zawodnicy ProService Finteco dołożyli cegiełkę do tego świetnego wyniku.

Tuż za TOP3 wylądowali już wspominani zawodnicy Dun & Bradstreet. Ekipa Andrzeja Osińskiego co prawda zdobyła tyle samo punktów (16) co trzeci ProService, ale w bezpośrednim meczu, na samym finiszu jesiennej kampanii, przegrali z nimi i musieli uznać wyższość rywali w końcowym rozliczeniu. W pozostałych meczach załoga w niebieskich koszulkach wyglądała zazwyczaj naprawdę dobrze. Na pewno zapamiętamy ich udane come-backi w końcówkach z JAKON-em (4:3) i z Avengers (również 4:3), świetne, obfite w emocje widowisko z Lagardere (4:4) czy też chyba ich najlepsze spotkanie w sezonie przeciwko DSV zakończone pewną wygraną 7:3. Bardzo nam przypadła do gustu też współpraca tria Daniel Sadowski – Paweł Kietla – Edwin Konofał (szkoda, że ten ostatni zagrał tylko cztery razy), doceniamy też występy Przemka Pogody i Michała Karbownika. Jednak na medalowe wyróżnienia zabrakło niewiele, co zapewne ekipa odbije sobie w zimowym sezonie.
W górnej połówce tabeli zmagania ukończyło DSV. Ten rezultat mógł być lepszy, ale biało-granatowi za duże mieli rotacje w składzie i to pokrzyzowało plan powtórzenia sukcesu z poprzedniego sezonu (wówczas brązowy medal).  Zdarzały się im znakomite mecze, jak choćby przeciwko Lagardere 5:1, dobrze wyglądali też w starciach z RZGD czy Avengers,  lecz przytrafiały im się też gorsze spotkania, zwłaszcza z medalistami Piekarnią i ProServicem. Jeśli DSV ustabilizuje kadrę, to w następnym sezonie może powalczyć o awans. Na koniec chcieliśmy wyróżnić i tym samym pochawalić Marcina Bittela, Sebastiana Hancewicza i przede wszystkim Piotra Smolucha – wyróżniającą się postać nie tylko swojego zespołu, ale też całej ligi.
Jako szósty na mecie zameldował się debiutujący JAKON. Drużyna w seledynowych trykotach pokazała jesienią, że każdy rywal musi się z nimi liczyć. W zasadzie każde ich spotkanie było niezwykle zacięte, zdarzały im się nieznaczne wygrane (3:2 z Avengers, 2:1 z TT Nghe Tinh FC i LTR), minimalne porażki (z D&B 3:4 czy też 1:2 z późniejszym wicemistrzem PJM), wpadł im też jeden remis z DSV. Toteż każdy pojedynek JAKON-u był emocjonujący i może zawodnicy nie imponowali skutecznością, ale za to mieli znakomitą obronę (trzecia defensywa w lidze), którą kierował golkiper Mateusz Mazurek. W przodzie zaś za bramki odpowiadali Patryk Sabak z Łukaszem Matysko oraz z Tomkiem Kucińskim, który parę razy wystąpił też między słupkami. To pokazuje, że debiutanci potrafili się odnaleźć przy Piaseczyńśkiej i zapewne w kolejnym sezonie zechcą powalczyć o więcej.
Siódma pozycja dla tak doświadczonej brygady jak Lagardere Travel Retail to zdecydowanie za nisko. Lecz jak spojrzymy na to przez pryzmat tego, że do podium zabrakło im ledwie trzech oczek, to możemy zobaczyć, jak wyrównana była rywalizacja na drugim bizneswoym froncie. Ekipie LTR zabrakło na pewno stabilizacji formy, świetne występy (5:2 z Avengers, 8:2 z RZGD czy 6:3 z późniejszym medalistą ProService) przeplatali słabszymi meczami (jak choćby z DSV czy PJM). Także przy odrobinie spokoju oraz szczęścia mogło i powinno być lepiej. Wśród zawodników chcemy szczególnie wyróżnić Tomka Hermanowskiego, wicekróla strzelców z 18 bramkami a także golkipera Mariusza Brinkena, który był drugim najlepszym bramkarzem ligi. 
RZGD to kolejna obita w bojach drużyna. Tutaj jednak będziemy nieco ich ganić, choć oni sami wiedzą, że ten sezon im nie wyszedł. My wiemy, że stać ich na więcej niż tylko sześć punktów w przekroju całych rozgrywek. Gdyby nie zryw w drugiej połowie sezonu (wygrane z TT Nghe Tinh FC 2:1 oraz Avengers 6:2), to Radiowcy polecieliby z ligi. Tym razem się utrzymali. Paradoksalnie najwięcej pochwał możemy napisać o ich występie przeciwko srebrnym medalistom PJM. Wtedy, chociaż RZGD przegrali 0:3, nie odstawali od rywali i walczyli. Indywidualnie na małe plusy zapracowali Michał Błażewicz, Kuba Stańczyk i Damian Starosta. 
Wspominaliśmy o doświadczeniu w wypadku zespołów z miejsc siedem i osiem, ale tym dziewiątym w stawce Avengers Utd nieco go zabrakło. Debiutujący w naszym gronie Zieloni przez większość spotkań nie wyglądali źle, ale często brakowało im typowego piłkarskiego szczęścia. Czasem też boiskowego sprytu i spokoju na boisku. Stąd też przyszły minimalne porażki z PJM (5:7), z JAKON-em (2:3), z Dun&Bradstreet (3:4) czy też wypuszczenie z rąk zwycięstwa z ProServicem (remis 3:3 mimo prowadzenia 3:1). To kosztowało Avengersów spadek z ligi, ale coś czujemy, że jak tylko się pozbierają są w stanie szybko wrócić na drugi szczebel. Z Patrykiem Królem, Michałem Sułkiem i Kubą Jaroszewiczem jest to jak najbardziej możliwe.
Bez punktów jesienną kampanie ukończyli TT Nghe Tinh FC. Drużyna rodem z Wietnamu tak naprawdę wysoko przegrała tylko jeden mecz (z PJM), tak to zdarzały im się głównie minimalne porażki (aż trzy razy z rzędu przegrywali 1:2, trafiło się też 2:3 czy 6:7). Także możemy mówić tu o naprawdę dużym pechu w wypadku tej sympatycznej drużyny. My docenimy tu na pewno w grze Duonga Beo, szkoda tylko że tak rzadko meldowali się na placu David z Diepem. Być może z nimi w składzie udałoby się uniknąć spadku i pokazać więcej oraz co najważniejsze podnieść z boiska jakieś punkty.

Na sam koniec chcemy podziękować Wam za udział w naszych rozgrywkach i stworzony klimat. To była świetna zabawa i mamy nadzieję, że w przyszłym roku (czyli, jak wiemy, już niebawem) widzimy się na zielonej murawie pod naszym balonem. Gratulujemy medalistom i wszystkim wyróżnionym oraz doceniamy ogrom emocji, jakie wygenerowaliście podczas tej jesiennej kampanii. Do zobaczenia zatem w zimowych rozgrywkach Ligowca!

www.ligowiec.pl/leagues/jesien-2022-ligowiec-biznes/ii-liga